Think Tank Silesia

Zapraszamy do naszego portalu Think Tank Silesia, gdzie znajdziesz ciekawe artykuły o Śląsku. Dołącz do naszej społeczności i odkrywaj ten region na nowo!

Evently

Dołącz do naszej społeczności!

Simply enter your keyword and we will help you find what you need.

What are you looking for?

Good things happen when you narrow your focus
Welcome to Conference

Write us on info@evently.com

Follow Us

Czy w Polsce jest miejsce na własny język dla Śląska? Perspektywy ślōnskiej gŏdki.

Język to jeden z fundamentów tożsamości, każdy język ma swój unikalny kod kulturowy. Mimo nadejścia globalizacji i powszechnej znajomości języka angielskiego, własny język nadal jest tym, co tworzy więzi w ramach narodu, ale i mniejszych wspólnot – takich jak ta na Górnym Śląsku. Przez dyskusyjny status odrębności języka Ślązaków, można neutralnie określić go “mową śląską”.
Zofia Kossak-Szczucka w latach 30. pisała w “Nieznanym kraju”: „Cały ten szmat kraju zamieszkuje około miliona ludzi, nie mówiących innym językiem jak polski, a raczej piękną gwarą śląską, dostojną w swej zachowanej archaiczności form”. Niestety powojenna zmiana granic i przesiedlenia sprawiły, że Ślązacy przez wiele lat musieli walczyć o swoją tożsamość. W PRL-u szczególnie istotny był rozwój kultury oficjalnej, który w znaczny sposób ograniczał zróżnicowanie kulturowe poszczególnych regionów Polski. Postrzegano to zróżnicowanie nie jako wzbogacenie kultury narodowej, lecz raczej jako zagrożenie. Dopiero po roku 1989 na nowo rozpoczęto odkrywanie odmiennych tożsamości, a lokalne mowy
zyskały przestrzeń do wieloaspektowego rozwoju. Mimo to zmagają się nadal z niesprawiedliwym podejściem w powszechnym dyskursie.

O jakiej skali użycia mowa?
Dane z Narodowego Spisu Powszechnego, które mogłyby wskazać, ile osób zadeklarowało posługiwanie się mową śląską w domu, wciąż jeszcze spływają. GUS podawał harmonogram, według którego dane te powinny pojawić się już we wrześniu 2022 r., jednak do tej pory nie można ich nigdzie odnaleźć. Brakuje wciąż też danych odnośnie deklarowanej narodowości, a na zapytanie europosła Łukasza Kohuta GUS odpowiedział jedynie, że w spisie pojawiło się 3,7 mln odpowiedzi z “narodowością nieustaloną”. Podejście Urzędu do sprawy oraz znaczące opóźnienia w publikacji informacji budzą wiele wątpliwości, jednak już udostępnione dane GUS umożliwiają wyciągnięcie pewnych wniosków. Zgodnie z nimi, językiem “nieustalonym” w województwie śląskim posługuje się 444 tysiące osób, językiem wyłącznie „niepolskim” 43 tysiące osób, a językiem polskim i “niepolskim” równocześnie 393 tysiące osób. Można przypuszczać, że większość z takich odpowiedzi dotyczyło mowy śląskiej, przy czym liczba ta może być jeszcze wyższa gdyby uwzględnić województwo opolskie, historycznie także będące częścią Górnego Śląska. W takim wypadku osób posługujących się mową śląską może być kilkaset tysięcy, a nawet blisko miliona. To odsetek populacji Polski, którego nie można wówczas zignorować.

Infantylizacja w powszechnym dyskursie
Mowa śląska to temat niewygodny w polskiej debacie publicznej, krępujący w takim samym stopniu jak autonomia dla Śląska. Tak jak kwestia władzy, tak i język jest raczej solą w oku dla wielu polityków, ale też sporej części społeczeństwa, przyzwyczajonej raczej do homogenicznego charakteru państwa. Gdzie występuje brak zrozumienia i poparcia dla danej sprawy, tam pojawia się też lekceważenie i infantylizacja. Często można się spotkać z upraszczaniem i odbieraniem powagi mowie śląskiej – staje się ona przedmiotem memów, żartów, niekiedy też szykan. To, co dla niektórych niewinne i żartobliwe, dla osób posługujących się mową śląską może być dotkliwe i uwłaczające. Przykładem infantylizacji mowy śląskiej może być profil użytkownika roobens_ na Instagramie (z kilkudziesięcioma tysiącami obserwujących), który promuje memy z użyciem śląskiej mowy w sposób niezgodny z tzw. ślabikorzem, czyli elementarzem mowy śląskiej. Zinfantylizowana wersja mowy ma na celu rozbawić obserwujących i nie służy pielęgnacji mowy śląskiej, czy też debacie na ten temat.

Historyczne podłoże problemu

Bagatelizowanie odrębności mowy śląskiej czy wręcz antagonizowanie tego przejawu śląskiej tożsamości sięgają dość daleko. “Dziennik Górno-Szlązki” z 1849 r. miał rubrykę “Idiotyzmy i germanizmy śląskie” mającą na celu “konwersję” mowy śląskiej na język polski, jak np. “siadochy” na “kwaśne mleko” a “jaty” na “szopę”. “Gazeta Górnośląska” zwracała w 1880 roku uwagę, że “słowo to nie kopidoł, tylko grabarz”, mimo że to drugie jest z kolei pochodzenia niemieckiego. Ówczesne podejście polskich patriotów na Śląsku zwalczających władze zaboru pruskiego można zrozumieć – śląskie odrębności widzieli jako popierane przez Niemców zagrożenie dla polskiej kultury. Ta nieufność przetrwała jednak w pewnym stopniu do dzisiaj. Kwestie językowe mogą być polityczne – dla przykładu taką stała się rosyjskojęzyczność części Ukrainy, która była orężem dla propagandy rosyjskiej, argumentem za rzekomą przynależnością wschodniej Ukrainy do “ruskiego miru”. Czy jednak taki wymiar można teraz odnaleźć w mowie śląskiej? Nic na to nie wskazuje, a tylko dojrzała debata na temat językowej specyfiki Śląska może pozwolić na wypracowanie odpowiednich rozwiązań legislacyjnych i na zwiększenie społecznej świadomości na temat mowy śląskiej.

Szansa na zmianę i poszanowanie odrębności

Akcja za poszanowaniem mowy śląskiej może przynosić odpowiednie reakcje. Jedna z sieci supermarketów wprowadziła w jednym ze sklepów na Śląsku dział “Ślunskie smaki”. Szybko zareagował na to Mikołaj Wilga, influencer z Bytomia znany jako Niklaus Pieron. Upomniał sieć, że w mowie śląskiej nie ma takiego słowa jak “ślunskie”. Odpowiedź była o tyle zaskakująco pozytywna, że nie tylko poprawiono zwrot na “ślōnskie smaki”, ale zatrudniła tłumacza i dodała do nazewnictwa każdego z działów śląski odpowiednik. Można to postrzegać jako drobny symbol, ale pokazał on, że przy odrobinie dobrej woli można podejść poważnie do lokalnych odrębności. Sytuacja udowadnia też, że mowa śląska
wciąż żyje, a debata o jej statusie ma sens
. Szczególnie gdy chodzi o Ślązaków, powstaje wiele tłumaczeń literatury z polskiego na mowę śląską, a nawet tytułów oryginalnie śląskich językowo, co może przybliżać uznanie statusu ślōnskiej gŏdki – zwłaszcza przy uwzględnieniu faktu, że język kaszubski doczekał się prawnego uznania już w 2005 roku. Zrozumienie dla tych potrzeb zdaje się rosnąć i debata na tematy językowe w Polsce może stać się dojrzalsza, ale nim ten moment nadejdzie, może upłynąć jeszcze wiele wody w Wiśle.


Autorzy:
Wiktoria Janikowska, Jakub Trzciński