Współpraca ponad podziałami politycznymi? Śląsk pokazuje, że to możliwe.
Polska polityka to w ostatnich latach pogłębiająca się polaryzacja sceny politycznej i coraz wyraźniejsze „okopanie się” społeczeństwa po dwóch stronach politycznego sporu. Jednocześnie ten trend jest raczej typowy dla polityki na szczeblu centralnym – lokalne rozgrywki często rządzą się już innymi prawami i często dochodzi w nich do niespodziewanych sojuszy i odsunięcia na bok ogólnokrajowego podziału. Przykłady takich sytuacji można znaleźć w śląskiej polityce lokalnej dużych miast regionu.
Polska podzielona
Wielkie miasta obecnie uważa się za bastiony ugrupowań opozycyjnych, w szczególności Koalicji Obywatelskiej, albo też ugrupowań z nimi (mniej lub bardziej) współpracujących. W taki schemat wpisują się największe metropolie jak Warszawa, Kraków, Wrocław, Łódź, Gdańsk czy Poznań. Partia rządząca stoi zaś w samorządach przede wszystkim mniejszymi miejscowościami (od miasteczek aż po wieś). W obu przypadkach więc istnieje na tyle wyraźna dominacja jednej ze stron sporu, że współpraca z drugą stroną nie jest nawet w żaden sposób potrzebna do zgromadzenia odpowiedniej większości, a jeśli się zdarza, to rzadko. Tak jak na szczeblu centralnym, w tych miejscach współpraca z politycznymi oponentami raczej może się spotkać z szeroką krytyką własnych wyborców. W takiej sytuacji trudno byłoby sobie wyobrazić koalicję partii PO i PiS w Warszawie, Wrocławiu czy Poznaniu. Jednocześnie jednak w samorządach zawsze polaryzacja była dużo mniejsza niż na poziomie Sejmu, bo lokalne warunki współpracy często pozwalają na przełamanie tych podziałów.
Na tle takiego obrazka wyróżniają się średniej wielkości miasta, najczęściej powiatowe czy siedziby większych gmin, gdzie istnieje względna równowaga poparcia dla rządzących i opozycji, co widać też w radach niektórych powiatów. Tam pole do współpracy jest większe i dochodzi często do barwnych koalicji, o których nie ma mowy na szczeblu centralnym, jak choćby współpraca PiS i PSL, np. koalicja tych partii w radzie powiatu sieradzkiego.
Daleko od krajowych podziałów na Śląsku
Kolejnym swoistym wyjątkiem od twardych granic krajowego podziału politycznego stały się też niektóre duże miasta Metropolii Górnośląsko-Zagłębiowskiej. Inaczej niż w samym sejmiku województwa śląskiego, gdzie zmiana stron przez jednego z radnych wywołała już dwukrotnie burzę polityczną w tej kadencji, w poszczególnych dużych miastach Śląska istnieją i mają się dobrze koalicje, które z perspektywy ogólnokrajowej mogą się wydawać bardzo egzotyczne.
Pierwszym przykładem mogą tu być Katowice. Obecny prezydent miasta, Marcin Krupa, to kandydat niezależny startujący z własnego komitetu lokalnego „Forum Samorządowe i Marcin Krupa”, ale w wyborach samorządowych w 2018 r., w których ubiegał się o reelekcję, otrzymał jednocześnie poparcie PiS i SLD. Takie połączenie jest czymś niespotykanym w porównaniu do innych miast wojewódzkich, gdzie nawet w Rzeszowie w ostatnich wyborach prezydenckich opozycja miała wspólnego kandydata przeciwko kandydatowi PiS (i przeciwko popieranemu przez Solidarną Polskę Marcinowi Warchołowi). Sprawia to jednocześnie, że Katowice jako jedyne miasto wojewódzkie mają włodarza popartego w wyborach przez PiS, a ponadto też jedną z sił opozycyjnych. Marcin Krupa podkreślał w kampanii i już po niej, że chce tworzyć szeroki front we współpracy z różnymi siłami politycznymi. Także w radzie miasta ruch prezydenta współrządzi w koalicji z Prawem i Sprawiedliwością, ale często otrzymuje też wsparcie od radnych Koalicji Obywatelskiej.
Podobnie sytuacja wygląda w Bytomiu, gdzie można powiedzieć o jeszcze bardziej nietypowym przypadku – miastem współrządzą razem PO i PiS. Choć oficjalnie nie zawarły w tym celu koalicji (a PO ma większość w radzie miasta), wszelki podział stanowisk i uzgodniona agenda obu partii w Bytomiu pokazują, że partie działają w skonkretyzowanym porozumieniu. Na każdą z nich spadło za to sporo krytyki i ich przedstawiciele unikają słowa „koalicja”, ale nie zmienia to rzeczywistego działania razem. Motywacją do takiej współpracy dla obu partii były rządy poprzedniego prezydenta miasta Damiana Bartyli, którego krytykowano za ignorowanie nielegalnych wysypisk odpadów, bardzo słabą sytuację budżetu miasta, a nawet zarzuty korupcyjne. Zmiana włodarza na Mariusza Wołosza przypieczętowała kształtującą się już przed 2018 r. współpracę PiS i PO. Na tle innych dużych ośrodków Bytom jest zatem ewenementem, przywodzi na myśl próby koalicji PO-PiS z 2005 roku, czyli innej epoki w polskiej polityce.
Co to oznacza?
Oba miasta pokazują, że nawet w wielkomiejskim otoczeniu nie musi występować twarde przypisanie go do jednej ze stron sporu politycznego, i mogą tam występować sojusze nietypowe dla ogólnopolskiej sceny politycznej. Skupienie się na wspólnym rozwiązywaniu lokalnych problemów może być priorytetem ponad podziałami rządzący-opozycja i pozwalać na bardziej dynamiczny rozwój miasta czy nawet regionu. Wiele dużych miast na Śląsku nie stanowi tak wyrazistych przykładów odrębności od krajowego sporu politycznego, ale mimo to także i tam pojawia się często współpraca ponad podziałami – jak to np. zadeklarował przewodniczący rady miasta Rudy Śląskiej, członek partii PiS, wobec współpracy z nowym prezydentem miasta popartym przez środowiska opozycyjne.
To czy Katowice i Bytom będą przykładem dla innych miast, zależy od powodzenia tamtejszych sojuszy na rzecz lokalnych spraw. Już teraz jednak są przykładami, że polityka może wyglądać inaczej niż spolaryzowana walka o wszystko.